W sobotę 18 sierpnia Wielkopolska Jednostka TPG wybrała się na wycieczkę po Poznaniu. O godz. 10:30 spotkaliśmy się w parku przy Starym Browarze. Najpierw pogawędziliśmy sobie w miłej atmosferze przy napojach i małym prowiancie. Po skończonym pikniku zwiedziliśmy ekspozycję owadów. Wszystkie wykonane zostały z trwałej masy, prócz tego charakteryzowały się bardzo długimi czółkami. Poznaliśmy takie owady jak: stonka ziemniaczana, jelonek rogacz, mucha domowa, osa, biedronka, kleszcz, modliszka, mrówki. Niektóre figury owadów były wyższe od człowieka. Mnie najbardziej spodobał się konik polny ze złożonymi skrzydłami.
Po zwiedzeniu ekspozycji owadów skierowaliśmy się w stronę Starego Rynku. Odbywała się tam prezentacja ułanów na koniach. Następnie dotarliśmy do NIEwidzialnego Mieszkania. Powstało ono w celu zapoznania osób widzących z tym, w jaki niewidomi radzą sobie w życiu codziennym oraz w jaki sposób poruszają się po swoim otoczeniu. W NIEwidzialnym Mieszkaniu dyżur pełnili państwo Kalina i Mirosław Grzelakowie, a także pan Henryk Wereda, nauczyciele mojej szkoły w Owińskach. Nauczyciele rozdali osobom widzącym zaciemnione gogle, by ci mogli wczuć się w położenie osób niewidomych i niedowidzących. Z takimi googlami można było dotykowo zwiedzić całe mieszkanie. Znajdowały się tam takie przedmioty jak: brajlowskie globusy, mapy, książki i czasopisma, jak również domino oraz liczydła. Nauczyciele z Owińsk zadbali o miłą atmosferę podczas zwiedzania domu, cierpliwie wszystko objaśniając. Zanim stamtąd wyszliśmy, wręczyli każdemu z nas ulotkę z informacjami dotyczącymi Parku Orientacji Przestrzennej, który otwarty zostanie w Owińskach 3 września br.
Wyszedłszy z NIEwidzialnego Mieszkania, poszliśmy jeszcze tylko na parę chwil pogawędzić sobie w parku, po czym rozjechaliśmy się do domów pełni sympatycznych wrażeń z minionego dnia.
Dziękuję organizatorom naszej wycieczki za zapewnienie nam przyjemnej atmosfery oraz za oprowadzenie nas po bardzo ciekawych miejscach, podczas których zwiedzania dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy.
III Poznański Dzień Organizacji Pozarządowych inauguruje obchody Tygodnia Organizacji Pozarządowych. W dniach od 10 do 14 września poznańskie organizacje pozarządowe przygotowały bogatą ofertę dla mieszkańców Poznania, którzy będą mogli zapoznać się z pozarządowym wachlarzem możliwości, a w nim: szkolenia, konferencje, przegląd reklamy społecznej, debaty, drzwi otwarte w siedzibach organizacji i placówkach prowadzonych przez organizacje, możliwość skorzystania z indywidualnych porad doradców zawodowych, psychologów i wiele innych.
Po raz pierwszy kalendarz imprez ułożony jest z podziałem na obszary merytoryczne organizowanych przedsięwzięć, a każdy z obszarów przyporządkowany jest do konkretnego dnia: EKOLOGIA – poniedziałek 10 września ZDROWIE, AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA I EDUKACJA – wtorek 11 września KULTURA, SZTUKA – środa 12 września AKTYWNOŚĆ OBYWATELSKA WOLONTARIAT EKONOMIA SPOŁECZNA – czwartek 13 września NIEPEŁNOSPRAWNI, WSPARCIE SPOŁECZNE – piątek 14 września
Nasza Jednostka Wojewódzka TPG będzie miała swoje stoisko podczas akcji na Placu Wolności, 8 września od godziny 10:00. Zapraszamy :-)
ODKRYJ WACHLARZ MOŻLIWOŚCI – POZNAJ POZARZĄDOWY POZNAŃ. 8 września, g.10:00, plac Wolności. III Poznański Dzień Organizacji Pozarządowych. Kalendarz imprez: EKOLOGIA – poniedziałek 10 września ZDROWIE, AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA I EDUKACJA – wtorek 11 września KULTURA, SZTUKA – środa 12 września AKTYWNOŚĆ OBYWATELSKA WOLONTARIAT EKONOMIA SPOŁECZNA – czwartek 13 września NIEPEŁNOSPRAWNI, WSPARCIE SPOŁECZNE – piątek 14 września
Załoga WJW TPG śle Ci życzenia urodzinowe o następującej treści: Co by zdrowia Ci nie brakowało, inspiracji muzycznych nigdy nie było mało. Byś nadal zarażała swym uśmiechem i serdecznością, by /Trójka/ nigdy nie przestała zmagać się z codziennością! Byś Jelonka spotkała, a w lesie grzybów dużo nazbierała. Wszego optymalnego i w ogóle tego i tamtego! ~Przyjaciele z WJW TPG
Z przyjemnością informujemy, iż do Wielkopolskiej Jednostki Wojewódzkiej TPG dołączyli nowi wolontariusze – Róża, Kamila, Sabina i Mariusz :)
Pierwsze spotkanie odbyło się 10 sierpnia. Co się wtedy działo, jakie są wrażenia naszych wolontariuszy, o tym przeczytacie w ich sprawozdaniach poniżej. Zdjęcia ze spotkania szkoleniowego znajdziesz w galerii .
MIŁEJ LEKTURY! :-)
*************
Szkolenie odbyło się dnia 10 sierpnia w godzinach popołudniowych. Powoli jeszcze mijałam Rynek Jeżycki mijając śpieszących się ludzi. Jeszcze tylko parę kroków i byłam już na ul. Staszica. Przy budynku stało kilka osób – to chyba tu. Zadzwoniłam i szybko drzwi otworzył młody człowiek z uśmiechem na twarzy. Uścisnął mi rękę. Weszłam. Po kilku sekundach uświadomiłam sobie, że jakieś parę miesięcy temu byłam w tym samym miejscu z wolontariuszami z fundacji „Dobrze ,ze jesteś”. Na stole czekały ciasteczka i coś do picia. Każdy patrzył na siebie lekko podenerwowanym, zaciekawionym wzrokiem. Zaczęło się…
Na początku w parach opowiadaliśmy o sobie, a pierwsza poznana osoba przedstawiła to co zapamiętała o drugiej osobie. Po kilku minutach atmosfera uległa zmianie, każdy już uśmiechnięty i spokojny oczekiwał niespodziewanego gościa. Pojawił się Pan Witalis – Przewodniczący Rady Klubu Wielkopolskiej JW TPG – osoba o ciepłym spojrzeniu. Opowiedział o TPG. Były też i zabawy integracyjne, jak i ćwiczenia mające pomóc nam zrozumieć jak radzi sobie na co dzień osoba głuchoniewidoma. Nie widząc i nie słysząc przemierzaliśmy pomieszczenia. Wydawało mi się, że każdy z osoba został zaprowadzony w inne miejsce, po co najmniej dwóch minutach Jacek prowadził już gdzieś indziej. Każdy też dostał po ciastku, nie było powiedziane czy ktoś chce – miało to na celu pokazać błędy w kontaktach z osobą głuchoniewidomą. W pewnej chwili poczułam zapach przyprawy. Czułam, że na korytarzu stoi obok mnie jakaś dziewczyna. Pytam się jej coś. Nic nie mówi. Nic nie słyszę. Zrobiłam parę kroków, potem znów zostałam zaprowadzona w inne miejsce. Na koniec każdy opowiadał o wrażeniach. Fala różnych emocji, różnych słów. Powoli każdy rozumiał jakie utrudnienia w życiu mogą mieć inne osoby, jak też drugi człowiek popełnia błędy w kontaktach z osobą głuchoniemą czy też niewidomą. Na koniec Jacek przedstawił podstawowe wyrażenia w języku migowym, wspólne powtarzanie i uśmiechy. Powoli spotkanie dobiegało końca, każdy rozchodził się w swoją stronę z pozytywnym nastawieniem. Spotkanie było według mnie udane, warto było! Wychodząc wymieniłam pozytywne uwagi o szkoleniu z Kamilą. Przypominając sobie całe spotkanie z uśmiechem na ustach jechałam do domu.
Róża
*********************
Gdzie? Kiedy? Kto?
Podobno brytyjscy architekci pracujący nad nowoczesnymi rozwiązaniami urbanistycznymi, aby wczuć się w rolę osób niewidomych lub głuchoniemych, zakładają na jakiś czas ciemne okulary i wygłuszające słuchawki na uszy. Przemierzają później tak budynki, aby dowiedzieć się, czy rozwiązania przez nich proponowane sprawdzą się w praktyce. Jak to jest być osobą głuchoniewidomą? Myślę sobie – na pewno trudno. Ale nie poprzestając na ogólnikach, zaczynam się zastanawiać nad przemieszczaniem w mieście, robieniem herbaty, poznawaniem ludzi..
Z tego poczucia, że nie do końca zrozumiemy, jak to jest poznawać świat z perspektywy osoby głuchoniewidomej i dużej chęci pomocy, 10 sierpnia w godzinach popołudniowych zebraliśmy się w siedzibie WRK. My – nowi wolontariusze Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym – Sabina, Róża, Kamila i Mariusz.
Jacek miał przygotowane dla nas cenne informacje, coś do przegryzienia, i (jak się później okazało) garść niezastąpionych doświadczeń .
Ale od początku… A w gronie osób, które się nie znają zwykle zaczyna się od integracji. A więc i tutaj nie mogło być inaczej… Pomocnicze pytania wypisane na tablicy przez Jacka pozwoliły nam zaczerpnąć informacji o życiu naszych nowych znajomych. Co robią na co dzień, jakiej muzyki słuchają, czy mają inne doświadczenia związane z wolontariatem. Towarzyszył nam również przez część popołudnia przewodniczący Rady Klubu WJW TPG – Witalis. Dopowiadając co chwilę o faktach z życia TPG oraz o realiach odbierania życia przez osoby głuchoniewidome. W dalszej kolejności Jacek opowiedział nam o samym TPG – czym się zajmuje ta organizacja i jak działa Wielkopolska Jednostka Wojewódzka. Z zainteresowaniem słuchaliśmy o pracy tłumacza-przewodnika, sposobach komunikacji i poruszania się z osobą głuchoniewidomą. Odkryciem też było dla nas porównanie osoby głuchoniewidomej do zestawienia kolorów żółtego (osoba z uszkodzeniem wzroku) i niebieskiego (osoba z uszkodzeniem słuchu) – zawsze powinniśmy pamiętać, że kolor zielony, który powstaje, to zupełnie inny rodzaj uszkodzenia zmysłów, co przekłada się na różnicowanie osób niewidomych, osób głuchoniemych i osób głuchoniewidomych.
Poznaliśmy także krótko sylwetki osób głuchowniewidomych z WJW, ich pasje i działanie, wiarę i siłę. Jacek opowiadając o swoich podopiecznych, robił to z ogromną sympatią w głosie. Mamy nadzieję, że już niedługo też ich poznamy i będziemy dla nich pomocą.
Po słuchaniu nadszedł czas na działanie! Aby zasłyszaną wiedzę o pracy z osobami głuchoniemymi przełożyć na praktykę Jacek zorganizował nam nie lada wyzwanie. Założyliśmy ciemne gogle, zatyczki do uszu i … byliśmy na niego całkowicie zdani. Nie wiedzieliśmy co się dzieje dookoła nas, najgorsza była utrzymująca się niepewność i bezradność. Jacek celowo popełniał błędy, których tłumacz-przewodnik nie powinien był popełnić. Było dziwnie, nietypowo, obco, ale przez to bardzo twórczo. Opowiadaliśmy o swoich wrażeniach, konfrontowaliśmy popełnione błędy i mieliśmy okazję je poprawiać, pracując w parach już między sobą.
Z doświadczeń wymagających od nas wytrwałości i otwartości były przygotowanie przez Jacka dla nas zadania, na pierwszy rzut oka proste, tj. nalewanie wody do kubka, wypisanie druczku bankowego, nawlekanie igły, czytanie mapy, ale, jak się przekonaliśmy, z uszkodzeniem wzroku i słuchu te czynności okazują się być często ponad nami.
Na koniec szkolenia wolontariuszy, Jacek nauczył nas kilku wyrażeń w języku migowym, przez co rozpalił nasz zapał do dalszego poznawania sposobów komunikowania się z osobami głuchoniewidomymi.
Już całkiem zgrani, zadowoleni z nowych doświadczeń, ale na pewno i bardziej uwrażliwieni na potrzeby innych, pożegnaliśmy się, licząc na szybkie kolejne spotkanie. Kiedy to zestawimy swoje chęci i uzyskaną wiedzę z praktyką.
Kamila
*************************
Sprawozdanie ze spotkania szkoleniowego dla wolontariuszy Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, do których szlachetnego grona miałam nie tylko zaszczyt, lecz i ogromny przywilej dołączyć (bowiem osobom przed osiemnastym, a tym bardziej przed szesnastym rokiem życia trudno znaleźć pracę, nawet taką nieodpłatną). No chyba, że w domu… ale do takiej nikomu nie spieszno. Nie chodzi tu nawet o brak ofert, chociaż między innymi, ale o niemożność przekonania rodziców, którzy są mistrzami w wynajdywaniu najwymyślniejszych i najbardziej epickich pretekstów do powiedzenia ,, Nie i koniec tematu!,, .
Tak, czy inaczej, nie do końca zdając sobie sprawę jak i kiedy, znalazłam się przed drzwiami budynku, którymi to miałam się dostać na spotkanie. Uporczywie, aczkolwiek z miernym skutkiem, próbowałam się nie denerwować i pokazać stojącej obok mamie, iż panuję nad sytuacją. W tym celu podeszłam do domofonu, cudem zmuszając nogi, by podążyły za mną. Nacisnęłam guzik, ale nikt nie odpowiedział. A miałam taką nadzieję, że moja niezaradność nie ujawni się w całej okazałości już na poziomie wejścia. Lepiej zadzwonić do pana Jacka z pytaniem jak się otwiera drzwi niż spróbować je otworzyć… Nieważne, zwalmy winę na kulturalne wychowanie. Po chwili w oknie pojawił się pan Jacek, wyglądem i wyrazem twarzy zupełnie odbiegający od moich wyobrażeń. Dotychczas w myślach przywoływałam go jako stanowczego, poważnego męża stanu, a tu się okazało, że pierwsze co pomyślałam na jego widok to ,, jaki fajny gościu ,, .
Podążyłyśmy z mamą za nim do środka. Lustrując już przybyłych wzrokiem stwierdziłam, że nie jest tak źle. Potem usiadłam modląc się w duchu by podczas wstępnej rozmowy z mamą nie wynikło jakieś wielkie nieporozumienie i żeby dyskusja dobiegła końca zanim pod wpływem stresu pozbędę się paznokci. Udało się. Mama odeszła usatysfakcjonowana, a my odprowadziliśmy ją uśmiechem.
Następnie musieliśmy poczekać na jeszcze jedną osobę, organizując w międzyczasie herbatę i usiłując znaleźć jakiekolwiek zajęcie dla rąk. Czułam się spięta, nie wiedziałam zbytnio jak się wszystko ułoży i pocieszałam się jedynie tym, że reszta prawdopodobnie odnosi to samo wrażenie. Na szczęście, ku mojemu zaskoczeniu prowadzący był na tyle sprytny, by zacząć szkolenie od integracji. Dzięki temu szybko znalazłam wspólny język z koleżanką obok ( ona ze mną chyba też ) i to umożliwiło zaaklimatyzowanie się w nowej sytuacji. Kiedy atmosfera się rozluźniła do mojej głowy zaczął napływać potok wstępnych informacji, które mózg, kurcząc się niezdarnie próbował zapamiętać.
Byłam już całkiem spokojna, kiedy przybycie wcześniej zapowiedzianego ,, gościa niespodzianki,, na powrót wprowadziło mnie w tryb energicznego przeczesywania czupryny obiema rękoma na przemian. Był to, choć zależnie od punktu odniesienia, starszy pan (Witalis), a nastolatkowie instynktownie czują się w ich obecności niepewnie. Na szczęście okazał się bardzo miły i zabawny. Po dawce wiedzy teoretycznej, nadszedł czas na przejście do praktyki. I mimo że eksperymenty w rodzaju poruszaniu się po domu lub ulicy z zamkniętymi oczami nie były mi obce (z powodu taty, którego chrap wynosi osiemdziesiąt decybeli w zatykaniu uszu mam wprawę jak nikt inny), to ćwiczenia wykonywane na szkoleniu w stoperach do uszu i/lub goglach były niezwykłym przeżyciem. Najbardziej wstrząsające okazało się zadanie, podczas którego musieliśmy zamknąć oczy i zatkać uszy, podczas gdy pan Jacek testował na nas wszystkie błędne zachowaniaw kontakcie z osobą głuchoniewidomą. Koszmar! Człowiek traci wrażenie przestrzeni, czuje się bezradny, nie wie co się wokół niego dzieje. Na dodatek jest się wtedy narażonym na niemożność decydowania o samym sobie, ze względu na nadopiekuńczego towarzysza. Wiedziałam, że nikt mi nic złego nie zrobi i miałam świadomość, że za chwilę będę mogła zdjąć gogle. Mimo to i tak czułam się bardzo niezręcznie. Dlatego niecierpliwie wyczekiwałam końca eksperymentu, który miał na celu pozwolenie przyszłym wolontariuszom doświadczenia na własnej skórze jak to jest choć przez chwilę znaleźć się w świecie ciszy i ciemności.
Następnie nabywaliśmy umiejętności z zakresu tłumaczy-przewodników osób ze współwystępującym uszkodzeniem zmysłu wzroku i słuchu. Nauka poprzez praktykę była dla mnie, jako kinestetyka, dużym ułatwieniem w zrozumieniu pewnych kwestii. Kilkanaście minut przed końcem zadzwonił tata. Wolałam nie ryzykować dalszej dyskusji, bo mogłoby to przynieść nieprzyjemne konsekwencje włącznie z zabronieniem dalszej współpracy z Towarzystwem Pomocy Głuchoniewidomym.
Sabina
**************************
W piękny wrześniowy piątek, 10 sierpnia 2012 roku odbyło się spotkanie szkoleniowe dla nowych wolontariuszy WJW TPG. Spotkanie rozpoczęło się około godziny 16, a zakończyło mniej więcej o 19.30.
Samo spotkanie rozpoczęło się od przedstawienia samych siebie przez osoby nam wcześniej nie znane ( bardzo fajny pomysł na integracjeJ). Po bliższym poznaniu przeszliśmy do bardziej oficjalnej części spotkaniu tzn. przedstawienia jednostki oraz charakteru działalności organizacji, zaprezentowane zostały zasady i obowiązki wolontariuszy. Zostaliśmy także poinformowaniu o wszystkich rzeczach związanych z wolontariatem. Kolejnym punktem było przedstawienie charakterystyki osób głuchoniewidomych.
Następnym punktem dnia były zadania praktyczne, podczas których mogliśmy się przekonać co tak naprawdę czuje osoba głuchoniewidoma. Według mnie, to była ogromna dawka emocji, a zarazem nauki. Chyba wszystkich uświadomiła, po co tak naprawdę trzeba im pomagać. Zadania polegały na założeniu specjalnie przygotowanych okularów, które odzwierciedlały w pewnym stopniu rodzaje schorzeń. Musieliśmy m.in. nalanie wody do kubka z zaciemnionymi okularami, znaleźć miejsca na mapie, wypełnianić druki urzędowe itp. Potem otrzymaliśmy stopery do uszu oraz specjalne okulary. Mogliśmy wtedy wyobrazić sobie odczucia oraz stan osoby głuchoniewidomej. Zostaliśmy rozlokowani i przemieszczani po całym obiekcie, aby spróbować wczuć się w sytuacje, w jakich znajdują się osoby głuchoniewidome. Całe to zadanie wszystkim uczestnikom dostarczyło nie lada emocji.W ostatnim etapie tzn. etap teoretyczny dowiedzieliśmy się, że etap praktyczny był przykładem jak nie postępować z osobami głuchoniewidomymi. Zostaliśmy poinstruowani w jaki sposób powinno się współpracować z takimi osobami i też próbowaliśmy w parach techniki poruszania się czy pierwszego kontaktu. Całe szkolenie było naprawdę ogromnym przeżyciem oraz wiele nas nauczyło. Myślę, że warto było poświęcić te kilka godzin i dobrze przygotować się do roli wolontariusza . Jestem pewien że wszyscy uczestniczy mile zapamiętali to spotkanieJ